Przejdź do głównej treści Przejdź do wyszukiwarki

Zygmunt Schaefer

Urodzony w Piekarach Śląskich 2 czerwca 1948 roku, gdzie mieszka do dziś. Członek Terenowego Koła Polskiego Związku Filatelistów nr 29, w którym od 2020 roku pełni funkcję prezesa. Absolwent XIII Studium Filatelistyki PZF (2018-2020). Inicjator pokazów i wystaw filatelistycznych. Autor książek: "Schaeferowie. Zakład Sztuki Kościelnej. 120 lat w służbie dla Piekar Śląskich" oraz "Z filatelistycznych dziejów Piekar Śląskich. Monografia Terenowego Koła Polskiego Związku Filatelistów nr 29". W swoich zbiorach posiada 36 tomów albumów jubileuszowych + 3 zbiory tematyczne (hutnictwo, Piekary Śląskie, Vademecum znaczków pocztowych)

 

W jego kręgu zainteresowań mieszczą się dwie równoprawne gałęzie filatelistyki:

  • filatelistyka tradycyjna, czyli klasyczna oparta na zbieraniu znaczków wyłącznie polskich począwszy od Królestwa Polskiego (Królestwa Kongresowego) 1815-1918 aż do czasów współczesnych włącznie
  • filatelistyka tematyczna polegająca na tworzeniu zbiorów filatelistycznych za pomocą odpowiednio dobranego materiału filatelistycznego takiego jak znaczki pocztowe, bloki, całostki, stemple itp.

Powoli tworzy także kolekcję archiwalnych dokumentów i dawnych zdjęć.

Kontakt do kolekcjonera:

zschaefer48@gmail.com
www.facebook.com/zygmunt.schaefer

 

 

Przedruk artykułu z 2005 roku o filatelistycznej pasji Zygmunta Schaefera na portalu piekaryslaskie.naszemiasto.pl

 

Fascynacja znaczkami zwykle rozpoczyna się tak samo. Od małego, niepozornego znaczka, który przyciąga uwagę i kusi, by poszukać następnych. W przypadku Zygmunta Schaefera, dziś zapalonego piekarskiego filatelisty, ...

Fascynacja znaczkami zwykle rozpoczyna się tak samo. Od małego, niepozornego znaczka, który przyciąga uwagę i kusi, by poszukać następnych. W przypadku Zygmunta Schaefera, dziś zapalonego piekarskiego filatelisty, zaczęło się od... zakonnicy. — Kiedy jeszcze byłem w szkole podstawowej, miałem ciocię, siostrę zakonną w Siemianowicach. Często jeździłem do niej z rodzicami. Do cioci przychodziły listy z zagranicy — opowiada Schaefer. — Pamiętam, że moją uwagę przykuł list z Francji. To była seria związana z lotnictwem i od tego się zaczęło.

Nad garnkiem z parą
Znaczki zdobywał jak wszyscy. Kiedy tylko list czy kartka pocztowa wpadły mu w ręce, znaczek musiał zostać odklejony. — Znaczki odklejałem, jak wszyscy, nad parą. Dużo znaczków się w ten sposób poniszczyło i straciło swoją wartość — mówi Schaefer. Teraz filateliści wymieniają się znaczkami lub kupują je na aukcjach. — Niektóre znaczki osiągają olbrzymie ceny, nawet do dziesięciu tysięcy złotych. Tych, niestety, nie kupuję — mówi.

Kiedy tylko rodzice zauważyli, że złapał znaczkowego bakcyla, sprezentowali mu na gwiazdkę klaser. Od znaczków nie było już odwrotu.

W szkole średniej pan Zygmunt trafił do profesjonalnego klubu filatelistycznego dzięki ojcu, który pracował w Kombinacie Górniczo-Hutniczym „Orzeł Biały”. Zapisał go do klubu, który działał na terenie zakładu.

- Od tamtej pory otrzymuję co kwartał abonament, czyli wszystkie znaczki, które Poczta Polska emituje. Pod koniec roku zawsze otrzymujemy jakieś rarytasy. Wtedy przeszedłem okres typowego zbieractwa. Otrzymałem abonament, wkładałem znaczki do klasera i na tym się kończyło — mówi Schaefer.

Pasja nabiera kształtu
Filatelista, absolwent Wydziału Hutniczego i Metalurgicznego na Politechnice Śląskie, całe swoje życie zawodowe związał z hutnictwem. Kiedy zaczął pracować w Hucie Bobrek, okazało się, że na terenie huty także działa profesjonalne koło filatelistyczne. — Kiedy okazało się, że zbieram znaczki, koledzy poprosili mnie o przyniesienie zbioru — wspomina Schaefer. — Przyniosłem swoje klasery i tak naprawdę nie było tam nic atrakcyjnego oprócz kilku znaczków — dodaje.

Jeden z filatelistów zaproponował panu Zygmuntowi transakcję. — Okazało się, że w 1949 roku, moi pradziadkowie obchodzili 65. rocznicę ślubu. Kuria wysłała im pięknie malowaną laurkę, która zanim trafiła do nich, została wcześniej wysłana do Rzymu i podpisana przez jednego z dostojników, po czym wróciła do Polski. Na kopercie były trzy znaczki przedstawiające Watykan — opowiada.

Kolega z pracy ocenił znaczki profesjonalnym okiem i zaproponował wymianę. Trzy znaczki w zamian za pięć innych znaczków. — Wtedy wydało mi się, że to wspaniały interes. Po latach okazało się, że znaczki, które oddałem, były bardzo cenne — dodaje.

Pan Zygmunt już jednak widział, jakie znaczki będzie zbierał. Wszystkie, związane z hutnictwem. W 1972 roku wziął udział w uroczystościach stulecia Huty Batory. Towarzyszyły im m.in. wystawa filatelistyczna. Został wtedy także powołany klub zainteresowań filatelistycznych pod nazwą „Dymarki”. Dymarki to były pierwsze piece hutnicze jednorazowego użycia. Służyły do otrzymywania żelaza z rud, a jako paliwo, służył węgiel drzewny. — Zapisałem się do klubu i wtedy tak naprawdę dowiedziałem się, jak się zbiera znaczki — dodaje.

Nie tylko znaczki
Zbiory pan Zygmunta są bardzo bogate. Posiada nie tylko setki znaczków, ale także koperty, stemple okolicznościowe, widokówki. Zbiory są usystematyzowane tematycznie. Są więc znaczki z serii: „Minerały zawarte w stali i potrzebne do jej produkcji”, zawody hutnicze (m. in. wielkopiecownik, stalownik, wytapiacz, odlewnik, frezer, tokarz, ślusarz elektryk), operacje technologiczne (odlewanie stali, pobieranie próbek stali), urządzenia i agregaty hutnicze (m. in. wielkie piece, koksownie, walcownie, stalownie, konwertory), huty i kombinaty hutnicze (m. in. ZSRR, Bułgaria, Rumunia, Hiszpania, Wietnam, RFN, Belgia), a także krajobrazy miast i regionów przemysłowo-hutniczych.

- Polskich znaczków nie wypuszczono zbyt wiele, ale udało się nazbierać znaczki, wypuszczane przez państwa bloku sowieckiego, ale mam także znaczki z całego świata, nawet z Kolumbii — mówi Schaefer.

Filatelista ma kilka naprawdę cennych znaczków. Udało mu się zdobyć znaczki wydane przez Międzysojuszniczą Komisję Rządzącą i Plebiscytową, w latach 1920-1922. — Obecnie zbieram w dalszym ciągu abonament, bo ambicją każdego członka klubu jest to, by zbiór obejmował w miarę pełny przegląd tego wszystkiego, co wydaje Poczta Polska — mówi Schaefer. Obecnie należy do Koła Filatelistycznego nr 29, działającego przy Miejskiej Bibliotece Publicznej. — Koło liczy około 50 osób. Działa bardzo prężnie, a niektórzy filateliści mają wspaniałe, imponujące zbiory — podkreśla pan Zygmunt. Filatelista jeszcze nie wystawiał swoich zbiorów, ale powoli przygotowuje zbiory do ekspozycji.

Klasery przekaże w spadku
Rodzina pana Zygmunta nie podziela jego pasji. Znaczków nie zbiera ani żona, ani syn czy córka. Dzielnie mu jednak wszyscy kibicują. Pan Zygmunt śmieje się, że zbiory przekaże dzieciom w spadku.
Pan Zygmunt nie zbiera tylko znaczków, ale wszystkie pamiątki związane z Piekarami Śląskimi, a więc widokówki, książki, publikacje i mapy. Obecnie pisze genealogię rodu Schaeferów i historię klubu Polonia Piekary, jednego z najlepszych klubów, działających na terenie miasta.

- Mój ojciec grał w tym klubie. Stał na bramce, a później był trenerem drużyny. W 1955 roku klub wszedł do III ligi. To był niebywały sukces. Na mecze przychodziło dziesięć tysięcy osób — wspomina Schaefer.

Teraz trzeba było tylko przysiąść i to wszystko spisać. Ale ciągle brakuje czasu.